Przez wiele miesięcy intensywnie przyglądałam się słowu dyscyplina i temu co ona powoduje w życiu.
Od zawsze z podziwem przyglądałam się ludziom, którzy wytrwale coś ćwiczą, praktykują, podążają. Gdzieś w głębi wibrowało to fajną ekscytującą energią.
W dużej części dyscyplina kojarzyła mi się także z karnością, ze spięciem, z rezygnacją. Ciekawe, bo gdy spojrzałam do słownika to słowo było opisane tak: „dyscyplina -narzędzie służące do praktyki pokuty lub wymierzana kary chłosty.” 🙂
Wiedziałam, że pod tym wszystkim są jakieś prezenty dla mnie, więc zaczęłam szukać …
Zaprosiłam energię z pierwszego obrazu, energię zadowolenia, satysfakcji, spełnienia i krok po kroku wchodziłam w nią z rzeczami które chciałam robić, ale były do tej pory za ciężkie, wymagające, nie dające poczucia spokoju w sercu. To były małe, bardzo, bardzo uważne kroki. Jakby w zwolnionym tempie, oglądając pod mikroskopem, rozbierała na czynniki pierwsze każdy ruch.
I dowiadywałam się o sobie bardzo wiele, wsłuchując się w swój rytm, w swoje potrzeby, ale też w myśli w mojej głowie, które często mówiły: po co Ci to, to nie dla Ciebie, po co się tak męczyć, lepiej zrób coś innego …
Ale mimo wszystko wiedziałam, że to mi służy, że ta droga coś budowała nowego i zaczynałam zauważać zmiany nie tylko w dziedzinach które wzięłam po lupę, ale także w innych przestrzeniach mojego życia.
Aż pewnego dnia tej eksploracji, wyłonił się z tego piękny kwiat, zwany DOBREM.
To dobro okazało się być moim osobistym NIE-pozwalaniem, aby zalęgły się we mnie słowa mówiące: ale jesteś słaba, nie nadajesz się do tego, zobacz jak inni, nie dasz rady, za mało tego robisz, za dużo tego robisz , jesteś za delikatna, jesteś za silna, przecież mogłaś inaczej …
To dobro i dyscyplina pokazały mi jak NIE DAĆ SIĘ JUŻ KRZYWDZIĆ SAMEJ SOBIE.
Ja wiem, że takie OCENIAJĄCE SŁOWA padają z wielu pięknych ust i lęgną się w wielu wspaniałych głowach.
To się pojawia i są przeróżne powody dlaczego tak jest, to nie ma w tej chwili znaczenia, bo właśnie w tym momencie w TERAZ możesz zdecydować, że nie dasz się wkręcić w tą rozmowę, nie uwierzysz już temu głosowi.
Tu nie chodzi o to, żeby się spinać, żeby to się nie pojawiło. To jest myśl, taka jej natura, że się pojawia. Możesz po prostu ją zauważyć, nazwać, uśmiechnąć się do niej (witaj! my się już znamy :)), odetchnąć i dalej płynąć przez życie tam gdzie chcesz …
A KIEDY ZNOWU SIĘ POJAWI, zrobić to jeszcze raz i jeszcze raz, aż zacznie być to filmem oglądanym po raz setny, który już tak nie porusza, już tak nie wciąga …
Może i Ty masz chęć na taki krok w swoim życiu.
Polecam, bo to naprawdę wywraca życie do góry nogami – DOBREM NA WIERZCHU 🙂
Zawsze Cudnie mi się Ciebie czyta, więc jeśli masz chęć się czymś podzielić to zapraszam <3
😘 dziękuję, że jesteś 😘
Z wzajemnością Kamilko <3